"Od powietrza, głodu, ognia i wojny..." - epidemie w Polsce na przestrzeni wieków
Robert Koch, lekarz, jeden z twórców bakteriologii i nauki o chorobach zakaźnych, laureat nagrody Nobla w dziedzinie medycyny, odkrył m.in. bakterię wąglika, prątek gruźlicy i przecinkowca cholery, a to tylko część jego sukcesów. Pracował do samego końca. Gdy 27 maja 1910 roku umierał w Baden-Baden, miał za sobą prawie 40 lat intensywnych badań i eksperymentów. A wszystko zaczęło się od prezentu, który dostał od żony na 28 urodziny.
39:23 wieczór_odkrywców_Jedynka_nocna_8_09_2015.mp3 Robert Koch. O prywatnym i naukowym życiu doktora z Wolsztyna opowiada prof. Zofia Zwolska z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc (PR, 8.09.2015)
Doktor z Wolsztyna
Urodził się 11 grudnia 1843 roku w Clausthal. Na studia wyjechał do Getyngi, gdzie chciał szkolić się w naukach humanistycznych, jednak wkrótce przeniósł się na wydział lekarski i uzyskał dyplom medyka. Został lekarzem obwodowym w Wollstein pod Poznaniem (dzisiejszy Wolsztyn). W 1867 ożenił się z Emmą Fraatz. Choć w atmosferze skandalu porzucił ją 26 lat później dla innej kobiety, to właśnie pierwszej żonie zawdzięcza część swej sławy.
"Czarna śmierć". Stosowaliśmy zasadę #zostańwdomu już w średniowieczu. Dlaczego Polska ucierpiała mniej od innych państw Europy?
Młody Koch był niespokojnym duchem. Ciągnęło go do podróży. W 1868 roku Emma urodziła córkę Gertrude i wolała, by mąż siedział w domu zamiast włóczyć się po świecie. 11 grudnia 1871 roku podarowała mu na urodziny mikroskop. Robert Koch zaczął korzystać z prezentu w czasie wolnym od pracy. Powoli nabierał wprawy w obserwowaniu mikroorganizmów. Po pięciu latach badań zaprezentował ich wyniki w Instytucie Fizjologii Roślin we Wrocławiu. Wywołał sensację, a jednocześnie natychmiast napotkał opór naukowców, dla których teoria zarazków była nieprawdopodobna.
Wiedza, której nikt nie chciał
Rok 1876 to data nie tylko oficjalnego odkrycia Bacillus anthracis, bakterii wywołującej wąglika, lecz także jednego z najdonioślejszych wydarzeń w historii medycyny. Wbrew lekceważącym opiniom większości ówczesnego środowiska lekarskiego sukces Kocha nie polegał jedynie na zbadaniu możliwych przyczyn jednej choroby.
Koch, choć nie pracował na uniwersytecie, a w przydomowym laboratorium, dzięki zachowaniu ścisłych rygorów naukowych i wielokrotnym udoskonalaniu procesu dowodowego uzyskał potwierdzenie mechanizmu zakażania organizmu drobnoustrojami. Wnioski z tych badań lekarz zawarł w tzw. postulatach Kocha, które muszą zostać spełnione, by dany czynnik uznać za chorobotwórczy.
Wcześniej stanowczo odrzucano teorię zarazków właśnie dlatego, że nie dało się jej udowodnić. Zresztą po odkryciu Kocha naczelne autorytety lekarskie tamtych czasów wciąż nie były przekonane. Potrzeba było jeszcze wielu lat badań i debat naukowych, a także propagandy sukcesu i rażących błędów.
Zaraza Justyniana. Czy epidemia zniszczyła antyczną cywilizację?
Bakterie, posady, nagrody
Mimo oporu środowiska kariera naukowa Roberta Kocha nabrała rozpędu, a pasja odkrywcy oraz pragnienie sukcesu zmobilizowały go do dalszej pracy. W 1878 roku odkrył laseczki gronkowca, w 1882 roku prątek gruźlicy, a w 1883 - przecinkowca cholery. Wprowadził podłoże stałe do hodowli bakterii, stworzył metodę barwienia bakterii i udoskonalał techniki mikroskopowe (był m.in. pionierem mikrofotografii).
W 1880 roku rozpoczął pracę w Państwowym Urzędzie Zdrowia w Berlinie. W 1885 roku Koch został profesorem higieny na tamtejszym uniwersytecie, a w 1891 objął fotel dyrektora berlińskiego instytutu chorób zakaźnych. Jako specjalista od chorób zakaźnych był wielokrotnie wysyłany do Afryki i Azji, gdzie dokonywał kolejnych odkryć i eksperymentował z leczeniem różnych infekcji, m.in malarii i śpiączki afrykańskiej.
Ukoronowaniem jego dorobku była przyznana w 1905 roku nagroda Nobla w dziedzinie medycyny za przełomowe badania nad gruźlicą.
Historia chorób zakaźnych. Najtragiczniejsza była dżuma, czyli "czarna śmierć"
Lekarstwo, którego nie było
Przeciwników teorii zarazków ubywało, rosła za to pewność siebie Roberta Kocha. Na fali sławy w 1893 roku rozstał się z żoną Emmą i natychmiast ożenił się z młodziutką aktorką Hedwig Freiberg. Potrzeba udowodnienia swych racji sprawiła, że Koch porzucił rzetelność naukową i przedwcześnie ogłosił, że substancja, którą odkrył podczas badań nad prątkami gruźlicy, jest lekiem na tę chorobę.
Był rok 1890. Cały świat czekał na taką wiadomość. W Europie gruźlica odpowiedzialna była za jedną trzecią zgonów. Nazywano ją "białą zarazą". Zagrożenie występowało bez przerwy, szczególnie w gęstej zabudowie miast bez właściwego zaplecza sanitarnego. Kiedy więc gazety doniosły, że profesor Koch znalazł lekarstwo na gruźlicę, do Berlina zaczęły ściągać tłumy chorych, dla których do tej pory nie było żadnej nadziei.
Entuzjazm był przedwczesny. Substancja (znana dziś pod nazwą "tuberkulina") poza nielicznymi przypadkami nie leczyła gruźlicy. Wręcz przeciwnie - mogła doprowadzić do śmierci. Po latach fachowych badań tuberkulina okazała się skuteczna, lecz nie w leczeniu, a w diagnostyce gruźlicy.
Ciekawostką jest fakt, że jednym z przybyłych do niemieckiej stolicy był młody lekarz Arthur Conan Doyle, autor książek o Sherlocku Holmesie. Doyle szukał lekarstwa dla chorej na gruźlicę żony. Bezskutecznie zabiegał o spotkanie z Kochem, obserwując jego działania z użyciem tuberkuliny. Rozczarowany, po powrocie do kraju napisał artykuł. Już wtedy zwrócił uwagę, że tuberkulina sprawdza się jedynie w rozpoznaniu gruźlicy.
Post scriptum
W kwietniu 1910 roku Robert Koch po ataku serca wyjechał do uzdrowiska Baden-Baden. Umarł 27 maja. Prawdziwy lek na gruźlicę powstał dopiero 33 lata później. W 1943 roku młody amerykański naukowiec Albert Schatz, badający glebę pod kierunkiem Selmana Waksmana na Uniwersytecie Rutgersa, otrzymał antybiotyk o nazwie streptomycyna. Znane już wcześniej antybiotyki (np. penicylina) nie działały na prątki gruźlicy. Dopiero streptomycyna skutecznie unieszkodliwiała te bakterie. W obawie przed powtórzeniem błędu Kocha odkrycie ogłoszono dopiero w 1946 roku. Testy laboratoryjne i kliniczne zakończyły się sukcesem. Streptomycyna naprawdę leczyła gruźlicę.
W 1952 roku za odkrycie streptomycyny przyznano Nagrodę Nobla. Dostał ją… Selman Waksman. Albert Schatz, jako asystent w laboratorium Waksmana, został zupełnie przez Szwedów pominięty.
mc