Eseje z przekorą. Przepis Virginii Woolf
28 marca mijają 83 lata od śmierci autorki "Pani Dalloway". Jest to dobra okazja, by powrócić do radiowych rozmów na temat tej kultowej dla wielu pisarki. By przypomnieć, że dzieło Virginii Woolf to kopalnia intrygujących idei, a może przede wszystkich źródło wspaniałej prozy.
"Porzuć salony, idź na wrzosowisko"
Jak podkreślają znawcy tej twórczości, wśród podstawowych pytań, które zadaje sobie Virginia Woolf, znajdują się te o możliwości dotarcia do drugiego człowieka, zrozumienia go. Zawsze przy tym chodzi również o własną tożsamość, o poznanie samej siebie.
– Widać to choćby w jej wczesnej powieści "Noc i dzień". Jej bohaterowie, młodzi ludzie, szukają swojego miejsca w świecie i podejmują nieustanne próby znalezienia siebie, odnalezienia swojej tożsamości w oczach ludzi, z którymi się stykają – mówiła Magda Heydel.
Podobnie rzecz się ma choćby w opowiadaniach, które rozgrywają się w salonie pani Dalloway (ta postać przeobrazi się później w tytułową bohaterkę najsłynniejszej powieści Woolf). Jeden z gości pani Dalloway wyobraża sobie na przykład, co by było, gdyby ci wszyscy spętani konwenansem i grą pozorów, goniący za karierą ludzie wyszli nagle z tych zamkniętych przestrzeni. Poszli na jakiś, surrealistyczny nieco, spacer po wrzosowisku, zaczęli sobie mówić prawdę, pozbyli się masek.
400-letni everyman
Tę ideę szukania migotliwej prawdy o człowieku, eksplorowania jego wnętrza można oczywiście rozpatrywać na tle przemian nowożytnej prozy i połączyć z charakterystyczną dla Woolf techniką narracyjną, jaką był strumień świadomości. Zabieg ten - polegający na odtworzeniu toku myśli - wykorzystała w swoich najdojrzalszych dziełach: w "Pani Dalloway" (pewien czerwcowy dzień 1923 roku z życia londyńskiej damy), "Do latarni morskiej" (podszyta utratą opowieść o rodzinie) czy w najbardziej eksperymentalnych "Falach" (doświadczenia życia sześciorga bohaterów).
Jeszcze inną realizacją tematu: "kim jest człowiek?", "czym jest ludzka tożsamość?" stanowi "Orlando" Virginii Woolf. Ta daleka od realistycznych konwencji historia opowiada o tytułowym bohaterze, którego życie rozciąga się na przestrzeni ponad 400 lat i który z chłopaka na dworze królowej Elżbiety przemienia się w trzydziestosześcioletnią kobietę z lat 20. XX w. wieku.
– Ta powieść jest zgodna jest z duchem epoki, powstała kilka lat po "Ulissesie" Joyce’a, więc to nie przypadek, że Orlando jest jednocześnie mężczyzną i kobietą – podkreślał w 1994 roku w radiowej Dwójce Piotr Matywiecki. A Elżbieta Czerwińska dodała, że ów frapujący temat androginiczności, pierwiastka męskiego i żeńskiego w człowieku, znajdziemy także w "Pani Dalloway".
20:34 Fragmenty_audycji_o_pisarstwie_Virginii_Woolf Magda Heydel o życiu i twórczości Virginii Woolf. Audycja Doroty Gacek (PR, 2012)
19:30 tygodnik literacki___3479_94_ii_tr_0-0_18171777b647f2f2[00].mp3 Elżbieta Czerwińska i Piotr Matywiecki o książce "Orlando" Virginii Woolf. Audycja Iwony Smolki (PR, 1994)
Współczucie i bezwzględność
"Stanąć twarzą w twarz z życiem". Listy Virginii Woolf
Z jednej strony Virginia Woolf próbuje w swojej prozie objąć współodczuwającym spojrzeniem wiele postaci: odkryć ich anonimowe losy, ocalić w słowie, ale też poczuć się jak oni, wcielić się w nich, by pomnożyć swoje życiowe doświadczenia. Przykładem na to może być przejmujący, literacki drobiazg: "Oda napisana po części prozą na widok nazwiska Cutbush nad wejściem do masarni w Pentonville". Narratorka nic nie wie o Johnym Cutbushu, ale jej wyobraźnia podsunęła jej całą gorzką historię niespełnionego życia rzeźnika i jego żony.
Z drugiej strony jednak Woolf potrafi być na swój sposób bezlitosna. Świadczą o tym choćby karykaturalne miniportrety ludzi obecne w jej "Dzienniku" czy kilka z jej opowiadań. W jednym z nich zatytułowanym "Dama w lustrze: refleksja", piękne domniemania o tytułowej kobiecie zostają zderzone z okrutną "prawdą" o niej. Według narratorki człowiek czasami skrywa "pustkę, nic". Dlatego, jak czytamy, "ludzie nie powinni wieszać w domach luster", bo te pokazują, jacy jesteśmy naprawdę.
– To efekt genialnego zmysłu obserwacji Virginii Woolf. Tu nie ma sentymentów – komentowała taką postawę pisarki Magda Heydel.
Kobiety odzyskują głos
Katherine Mansfield dojrzała w bezwzględności patrzenia na życie i śmierć
Niezwykle istotne w tym pisarstwie są oczywiście wątki kobiece czy też feministyczne. Jak zauważyła Magda Heydel, wczesne opowiadania Woolf są historiami o zjawisku, które można by nazwać "głosem zawłaszczonym". – Mamy tu do czynienia z bohaterkami, które nie mówią swoim głosem, ale przez kogoś przefiltrowanym. Uderzające jest też opowiadanie o biografii pewnej pisarki spisane przez jej przyjaciółkę. Virginia Woolf obiera tę historię z kolejnych warstw hipokryzji, z kolejnych warstw cudzego głosu, żeby spróbować dotrzeć do tego, kim była naprawdę ta osoba. Kim była ta, którą ubrano w stereotypowe obrazy tego, czym powinno być spełnione życie kobiece – mówiła tłumaczka.
W innych opowiadaniach Woolf, na przykład w "Kobiecym college’u widziany z zewnątrz", odnajdujemy już "głos kobiecy odzyskany". – To historia o tym, jak podejmuje się decyzje, żeby być sobą, jak wyłania się ze skorupy konwenansu społecznego, ze skorupy dyskursu, który zawłaszcza – opowiadała Magda Heydel.
20:13 literacki sezon na dwójkę___2_ rozmowa z tłumaczką magdaleną heydel___v2012003314_tr_0-0_10636089b645cda1[00].mp3 Magda Heydel o opowiadaniach Virginii Woolf. Audycja Doroty Gacek (PR, 2012)
15:17 [CZWORKA]Stacja Kultura 25 kwiecień 2019 wirginia woolf.mp3 Karolina Sulej o eseju Virginii Woolf "Własny pokój" (PR, 2019)
Chwile istnienia
Znakiem firmowym prozy Virginii Wollf są te fragmenty, które zdradzają istotny rys jej wrażliwości: umiejętność zauważenia tego, co składa się na naszą codzienność. Chodzi zatem o sensualne opisy londyńskiej ulicy czy nadmorskiego pejzażu, upajanie się smakami i zapachami, chodzi o afirmację zwyczajności i zachłanność przeżywania.
– Intensywność patrzenia jest tu absolutnie poetycka. Nie ma takiej rzeczy, która nie byłaby warta zanotowania – opowiadała o "Dzienniku" Woolf Magda Heydel, a sąd ten można odnieść również do pozostałych gatunków, które realizowała pisarka. Wystarczy bowiem przywołać ten słynny początkowy fragment "Pani Dalloway", gdy Klarysa wybiera się po kwiaty na przyjęcie, idzie ulicą, słyszy, jak bije Big Ben, obserwuje miasto. "W oczach ludzi, w ich rytmicznym kroku, w dreptaniu, ciężkich stąpaniach, w zgiełku i wrzawie, w powozach i samochodach, w autobusach, ciężarówkach, w ludziach-reklamach kiwających się i powłóczących nogami, w ulicznych orkiestrach, w katarynkach, w tryumfie, w hałasie, w dziwacznym wysokim śpiewie samolotu tam w górze było wszystko to, co kochała: życie, Londyn. Ta chwila w czerwcu".
"Poszłam za daleko"
"Cieszę się, że żyję, i żal mi nieżyjących", notowała Virginia Woolf w swoim dzienniku. Dziewięć lat później jednak, 28 marca 1941 roku, napisała dwa pożegnalne listy: do swojego męża Leonarda oraz do siostry Vanessy.
Zostawiała je na kominku w salonie swojego Monk's House w Rodmell, małej wiosce na południu Anglii.
Niewątpliwy wpływ na jej osobowość miało trudne rodzinne dziedzictwo: apodyktyczny ojciec, wczesna śmierć matki i siostry. Potrafiła zamartwiać się niepochlebną opinią o sobie, nieraz wpadała w zwątpienie w to, co robi (choć pisanie było jej pasją - już jako 9-letnia dziewczynka zaczęła "wydawać" domowe pisemko), co jakiś czas przeżywała okresy załamań i głębokiej depresji. Czasy 2 wojny światowej przynosiły dodatkowe powody do lęku - wraz z mężem Leonardem planowała samobójstwo, gdyby Hitler miał zająć Wyspę.
"Tym razem poszłam za daleko, żeby znowu wrócić", napisała Virginia Woolf w liście pożegnalnym.
***
"Nessa zapytała: Czego by się chciało po własnej śmierci? Żeby nie przerywano przyjęcia". ("Dziennik", 22 stycznia 1932)
jp
Cytaty z książek Virginii Woolf na podstawie: "Chwile wolności. Dziennik 1915-1941", tł. Magda Heydel, Kraków 2007; "Pani Dalloway", tł. Krystyna Tarnowska, Kraków 2005; „Nawiedzony dom. Opowiadania zebrane, tł. Magda Heydel, Kraków 2012; "Pokrewne dusze. Wybór listów", Kraków 2014.