Polskie życiorysy i polskie koszmary
Filmy i seriale historyczne. Podsumowanie 2020 roku
2021 rok zaowocował w Polsce wieloma filmami biograficznymi lub inspirowanymi losami autentycznych postaci. "Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie" w reżyserii Tadeusza Syki opowiada o wojennych latach księdza porucznika Stefana Wyszyńskiego (w tej roli Ksawery Szlenkier), na kilka lat przed tym, gdy został prymasem Polski. Jako kapelan oddziału na terenie Puszczy Kampinoskiej Wyszyński musi zmierzyć się z problemem chrześcijańskiego przebaczenia w obliczu niemieckiego okrucieństwa podczas II wojny światowej.
"Nędzarz i madame" w reżyserii Witolda Ludwiga opowiada o duchownym z innej epoki. To słynny brat Albert (1845-1916), franciszkanin, kanonizowany w 1989 roku przez Jana Pawła II. Film prowadzi nas od jego burzliwej młodości, gdy jeszcze jako Adam Hilary Bernard Chmielowski (w tej roli Piotr Zajączkowski) walczy w powstaniu styczniowym i maluje obrazy, do momentu duchowej przemiany, gdy jako brat Albert (w tej roli Krzysztof Wakuliński) poświęca się pracy na rzecz ubogich.
"Bo we mnie jest seks". Kto jest kim w nowym filmie o Kalinie Jędrusik?
Zupełnie inne środowiska sportretowane są w filmowych biografiach dwóch słynnych artystek epoki PRL. W serialu "Osiecka" (reż. Michał Rosa i Robert Gliński) tytułową rolą dzielą się dwie aktorki, produkcja bowiem opisuje kilka dekad życia głównej bohaterki. Młodą Agnieszkę Osiecką gra Eliza Rycembel, dojrzałą zaś Magdalena Popławska. Twórcy filmu "Bo we mnie jest seks" (reż. Katarzyna Klimkiewicz) obrali inną strategię. Kalinę Jędrusik (w tej roli Maria Dębska) oglądamy we fragmencie jej życiorysu - w momencie stawania się legendą Kabaretu Starszych Panów.
Do okresu PRL - w komediowym stylu - powracają również twórcy filmu "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" (reż. Mateusz Rakowicz), inspirowanego biografią przestępcy Zdzisława Najmrodzkiego, który w ludowej Polsce był postacią kultową - kradł na potęgę i 29 razy uciekał z rąk milicji, ośmieszając komunistycznych stróżów prawa.
Demoniczną stronę służb reżimu PRL pokazuje film Jana P. Matuszyńskiego "Żeby nie było śladów" oparty na reporterskiej książce Cezarego Łazarewicza. To historia osnuta wokół jednego z najmroczniejszych epizodów lat 80. w Polsce, czyli śmiertelnego pobicia maturzysty Grzegorza Przemyka przez milicję w 1983 roku i tuszowania sprawy przez organy komunistycznej władzy.
Ciemne karty najnowszej historii Polski współczesnej odkrywają natomiast twórcy "Lokatorki" (reż. Michał Otłowski), filmu czerpiącego obficie z historii brutalnej zbrodni dokonanej w 2011 roku przez nieznanych sprawców na Jolancie Brzeskiej, aktywistce walczącej z tzw. mafią reprywatyzacyjną w Warszawie.
Żydzi, Polacy i Holokaust
Filmy i seriale historyczne. Podsumowanie roku 2019
W minionym roku kilkukrotnie poruszano temat Zagłady i wspólnego losu Polaków i Żydów pod niemiecką okupacją w latach II wojny światowej. Oparty na faktach "Mistrz" (reż. Maciej Barczewski) to historia boksera Tadeusza Pietrzykowskiego (w tej roli Piotr Głowacki), który jako jeden z pierwszych Polaków trafia do niemieckiego obozu koncentracyjnego (numer obozowy 77), a życie ocalił dzięki temu, że brał tam udział w walkach na ringu.
O Auschwitz z lat wojny opowiada także słowacko-polska koprodukcja "Správa" (reż. Peter Bebjak), w Polsce i na świecie dystrybuowana jako "Raport z Auschwitz". To rzecz o dwóch słowackich Żydach, którym udaje się wydostać z obozu i przekazać informacje na jego temat zachodnim politykom. W jednej z drugoplanowych ról możemy zobaczyć tam Wojciecha Mecwaldowskiego, który na pierwszym planie pojawia się w innym filmie - "Śmierci Zygielbojma" (reż. Ryszard Brylski). Aktor wciela się tu w tytułowego Szmula Zygielbojma, członka polskiego rządu na uchodźstwie, który w 1943 roku popełnił samobójstwo w proteście przeciw obojętności aliantów na Holokaust.
Do kina trafiły również dwie produkcje podejmujące temat Polaków ratujących Żydów przed niemiecką eksterminacją. Ich bohaterami są postaci fikcyjne, ale tłem jest historia prawdziwego koszmaru, jaki był udziałem obu narodów w latach 1939-1945. "Cudak" (reż. Anna Kazejak) opowiada o polskim muzyku, który pod okupacją występuje w lokalu dla Niemców, jednocześnie ukrywając w domu żydowskiego skrzypka i jego rodzinę. W "Ciotce Hitlera" (reż. Michał Rogalski) dwie Żydówki ratuje warszawski piaskarz pracujący na Wiśle.
Zupełnie innego bohatera proponuje widzom polsko-brytyjsko-niemiecka koprodukcja w reżyserii Thora Kleina pod tytułem "Geniusze" ("Adventures of a Mathematician"). W filmie tym polsko-francuski aktor Philippe Tłokiński, znany z roli Jana Nowaka-Jeziorańskiego w "Kurierze", wciela się w postać Stanisława Ulama, wybitnego uczonego z lwowskiej szkoły matematycznej, który dzięki kontraktowi w USA uniknął losu europejskich Żydów, a później odegrał kluczową rolę w powstaniu amerykańskiej bomby wodorowej.
PRL, III RP i jeszcze później
Osobną grupę filmów stanowią fabuły, które rozgrywają się na tle szczegółowo odwzorowanej epoki, autentycznych zdarzeń historycznych albo też czerpią z elementów biografii prawdziwych osób, jak to jest w przypadku obsypanego Złotymi Lwami filmu Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta pod tytułem "Wszystkie nasze strachy" z Dawidem Ogrodnikiem w roli głównej. Podstawą dzieła są pewne wątki życiorysu Daniela Rycharskiego, współczesnego artysty i wierzącego geja, który w swojej twórczości zderza problematykę osób LGBT z wiarą Kościoła katolickiego.
Drugi sezon serialu "Rojst" (reż. Jan Holoubek i Kasper Bajon) to kryminalna intryga rozgrywająca się na tle katastrofalnej powodzi w Polsce w 1997 roku, zaś serial "Hiacynt" (reż. Piotr Domalewski) to fikcyjna fabuła sensacyjna zanurzona w realiach przeprowadzonej pod koniec lat 80. milicyjnej akcji "Hiacynt" wymierzonej w osoby homoseksualne. PRL-owskie dekoracje pojawiają się także - w komediowo-gorzkiej odsłonie - w "Zupie nic" (reż. Kinga Dębska), prequelu głośnych "Moich córek krów", zaś w scenografii lat 90. rozgrywa się akcja dramatu rodzinnego "Powrót do tamtych dni" (reż. Konrad Aksinowicz) z Weroniką Książkiewicz i Maciejem Stuhrem w głównych rolach.
Trochę więcej faktów
Miłośnicy rekonstrukcji historycznych dostali w 2021 roku dwa fabularyzowane dokumenty o wydarzeniach sprzed ponad stu lat. "Obłoki śmierci. Bolimów 1915" (reż. Ireneusz Skruczaj) opowiadają o początkach broni chemicznej w czasie I wojny światowej. Tytułowy Bolimów to miejsce, gdzie przeprowadzono jeden z pierwszych ataków gazowych w historii. Z kolei "Zwycięstwo. Powstanie Wielkopolskie 1918-1919" (reż. Tadeusz Litowczenko i Dominika Wójcik-Skolimowska) już samym tytułem streszcza całą swoją fabułę, w której pojawia się cała plejada historycznych postaci: Wincenty Wierzejewski (gra go Łukasz Chrzuszcz), Wojciech Korfanty (Bogdan Ferenc), Ignacy Jan Paderewski (Paweł Hadyński) i Józef Piłsudski (Wojciech Siedlecki).
Bardziej tradycyjne filmy dokumentalne, na które warto zwrócić uwagę, to "1970" Tomasza Wolskiego, który z archiwalnych materiałów filmowych wydobywa prawdę o grudniu 1970 roku na Wybrzeżu, a także "Po złoto. Historia Władysława Kozakiewicza" (reż. Ksawery Szczepanik), opowieść o karierze sportowej człowieka, który powszechnie kojarzony jest przede wszystkim z tzw. gestem Kozakiewicza. Wielbiciele dzieł na temat artystów mieli do wyboru "Ucieczkę na Srebrny Glob" (reż. Kuba Mikurda) o kulisach powstania nieukończonego filmu "Na srebrnym globie" Andrzeja Żuławskiego oraz "Polański, Horowitz. Hometown", filmową wycieczkę do Krakowa, po którym widzów oprowadzają osobiście dwaj tytułowi twórcy.
Na Zachodzie sporo zmian
Bez wątpienia najbardziej kontrowersyjną zagraniczną produkcją minionego roku był miniserial "Anna Boleyn" ("Anne Boleyn", reż. Lynsey Miller), w której tytułową rolę - całkowicie wbrew faktom historycznym - zagrała ciemnoskóra aktorka Jodie Turner-Smith. Dzieło było potępiane również w Polsce, podobnie jak zeszłoroczni "Bridgertonowie", gdzie wprost roiło się od czarnej szlachty i gdzie ciemną skórę miała sama królowa, co zdaniem niektórych historyków ma jednak swoje uzasadnienie. Natomiast Anna Boleyn na pewno była białą kobietą, więc zdaniem wielu taka obsada jest absolutnie niedopuszczalna w dramacie historycznym.
Tymczasem dwie inne bohaterki kobiece są nie tylko białe, lecz także potężne. W tym roku widzowie obejrzeli drugi sezon "Wielkiej" ("The Great", reż. m.in. Colin Bucksey), serialu o Katarzynie Wielkiej z Elle Fanning w tytułowej roli oraz Nicholasem Houltem w roli cara Piotra III (twórcy określają dzieło jako "historię miejscami prawdziwą"). Premierowa "Domina" (reż. Claire McCarthy, David Evans, Debs Paterson i Jamie Donoughue) to z kolei serialowa rzecz o Liwii Druzylli, wpływowej rzymskiej patrycjuszce, matce cesarzy, w którą wciela się Kasia Smutniak, polska aktorka od lat święcąca triumfy na Zachodzie.
Nie zabrakło ciekawych postaci męskich. W odcinkach "Leonarda" (reż. Daniel Percival i Alexis Cahill) śledzimy życie jednego z najsławniejszych twórców wszech czasów - Leonarda do Vinci, w którego wciela się Aidan Turner, wcześniej znany głównie jako sympatyczny krasnolud w serii filmów "Hobbit". Tytuł najbardziej "męskiej" produkcji wypada przyznać jednak miniserialowi "Na wodach północy" ("The North Water", reż. Andrew Haigh). To historia całkowicie zmyślona, oparta na książce Iana McGuire'a, który jednak bardzo dokładnie przebadał realia życia XIX-wiecznych wielorybników. Na ekranie oglądamy więc samych panów, a jednym z nich jest Colin Farrell.
Rycerze, mordercy, bogacze i gwiazdy
"Ostatni pojedynek". Prawdziwa historia w filmie Ridleya Scotta
Wśród tegorocznych produkcji pełnometrażowych znalazło się niewiele fabuł rozgrywających się w odległych wiekach. Do tych wyjątków należy m.in. "Ostatni pojedynek" ("The Last Duel"), osadzone w realiach czternastowiecznej Francji, dzieło Ridleya Scotta z Benem Affleckiem, Mattem Damonem, Jodie Comer oraz Adamem Driverem. Ten ostatni pojawia się - obok m.in. Lady Gagi, Ala Pacino, Jeremy'ego Ironsa i Jareda Leto - w jeszcze jednym filmie Ridleya Scotta, którego akcja obejmuje kilka dekad drugiej połowy XX wieku. To "Dom Gucci" ("House of Gucci"), opowieść o rodzinnej walce o wpływy i pieniądze zakończonej morderstwem.
Okropna rodzinka, torebki i morderstwo. Prawdziwa historia "Domu Gucci" Ridleya Scotta
Jeremy'ego Ironsa możemy zobaczyć ponadto w filmie "Monachium: W obliczu wojny" ("Munich. The Edge of War", reż. Christian Schwochow). To ekranizacja prozy Roberta Harrisa (który jest także autorem scenariusza) o zakulisowych działaniach dyplomatycznych w przededniu II wojny światowej. Irons wciela się tu w Neville'a Chamberlaina. Lata 30., tym razem po drugiej stronie oceanu, to również tło filmu Davida Finchera "Mank" o Hermanie Mankiewiczu, nagrodzonym Oscarem autorze scenariusza "Obywatela Kane'a". Tytułową rolę gra tutaj Gary Oldman, a partnerują mu m.in. Amanda Seyfried i Lily Collins.
Wycieczki do lat 80. również można odbyć w obie strony. Na wschodzie powstał "Czarnobyl 1986" (reż. Daniła Kozłowski), zapowiadany jako rosyjska odpowiedź na głośny serial HBO "Czarnobyl", choć sama katastrofa jądrowa jest tu raczej tłem fabuły miłosnej. Na zachodzie filmowcy wzięli na warsztat mrożącą krew w żyłach historię seryjnego mordercy kobiet Teda Bundy'ego (w tej roli Luke Kirby), który w latach 80., niedługo przed własną egzekucją, wyznawał swoje winy agentowi FBI Billowi Hagmaierowi (Elijah Wood). Przy filmie "Zło wcielone" ("No Man of God", reż. Amber Sealey) pracował prawdziwy Bill Hagmaier, który jako producent wykonawczy zadbał przede wszystkim o zgodność dzieła z faktami historycznymi.
Najnowszą historią zajęli się twórcy filmu "Ile warte jest ludzkie życie?" ("Worth", reż. Sara Colangelo). Produkcja, którego gwiazdami są Michael Keaton, Amy Ryan i Stanley Tucci, opiera się na faktach związanych z procesami odszkodowawczymi po zamachach 11 września 2001 roku. Główne zadanie prawników wykracza jednak poza ramy papierowych przepisów - mają oni bowiem dokonać finansowej wyceny ludzkiego życia i ludzkiej śmierci.
***
Nasze zestawienie obejmuje tylko część bogatej produkcji filmowej i telewizyjnej 2021 roku, lista dzieł inspirowanych historią jest bowiem bardzo długa. Kolejny rok przyniesie ich zapewne jeszcze więcej - widzowie lubią oglądać filmy poprzedzone planszą "oparte na faktach", a filmowcy lubią na nich zarabiać, zwłaszcza wtedy, gdy trzeba odbudować rynek nadwątlony przez koronawirusa.
mc