Przed przystąpieniem do realizacji filmu Wojciech Jerzy Has miał już na koncie kilka bardzo udanych produkcji. Przede wszystkim "Pętlę" (1957) na podstawie opowiadania Marka Hłaski, "Pożegnania" (1958) oparte na prozie Stanisława Dygata, "Wspólny pokój" (1959) według Zbigniewa Uniłowskiego czy "Jak być kochaną" (1962) na podstawie Kazimierza Brandysa.
Artystyczne osiągnięcia nurtu szkoły polskiej, którego autorski odłam stanowiła twórczość Hasa, były w latach 60. zwalczane przez działanie cenzury, ale były wyjątki. Władysław Gomułka miał podobno zlecić, żeby pięciu najzdolniejszych reżyserów robiło filmy artystyczne, reszta miała kręcić filmy "dla niego" – czyli jawnie zaangażowane ideowo. Wszystko wskazuje na to, że Wojciech Jerzy Has miał szczęście zaliczać się do tej uprzywilejowanej piątki. Inaczej ciężko byłoby wytłumaczyć zgodę władz polskiej kinematografii na realizację filmu z takim rozmachem.
Jak do tego doszło
Podobnie, jak przy niemal wszystkich swoich poprzednich filmach, Has postanowił oprzeć się na mocnym materiale literackim.
- W samolocie spotkałem się z Hasem, a byłem świeżo po przeczytaniu książki "Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego i mówię: słuchaj Wojtek przeczytaj, to jest świetna książka – wspominał w audycji Polskiego Radia Tadeusz Kwiatkowski, współscenarzysta filmu. - W ogóle nie myślałem jeszcze o filmie. Wojtek przeczytał i mówi: wiesz co, można by zrobić z tego film. Jak zrobić z pełnej filozofii, kabały, orientu, 900. stronicowej książki film? Ale się zastanowiłem i wymyśliłem, że można wyciągnąć tą szufladkowość książki. Tak jak te baby ruskie jedna w drugiej. No i napisaliśmy ten scenariusz – mówił Kwiatkowski.
Adaptacja dygresyjnej, wielowątkowej, właściwie zapomnianej XVIII wiecznej powieści Jana Potockiego rzeczywiście wydobywała jej "szkatułkową" konstrukcję. Istotny był też oniryczny wymiar przedstawianej historii. Film jest labiryntem, który zabiera widza w niespotykana dotąd w kinie podróż po najbardziej fantastycznych historiach, które wszystkie razem składają się na złożone uniwersum wyobraźni człowieka XVIII wieku. Kabała przeplata się tu z arabską nocą, szlachecki honor z opowieścią łotrzykowską, oświeceniowe rozum z logiką snu.
- Ten film się udał, ponieważ miał tak dobrze skonstruowany scenariusz – stwierdził Jerzy Skarżyński, autor scenografii i współtwórca kostiumów przy filmie Hasa.
18:18 rękopis znaleziony w saragossie___609_96_ii_tr_0-0_115988507555bdfc[00].mp3 "Rękopis znaleziony w Saragossie". Audycja Ewy Ziemby z cyklu "Biesiada literacka". (PR, 8.02.1996)
W głównej roli Alfonsa van Wordena wystąpił Zbigniew Cybulski, a partnerowała mu cała plejada znakomitych polskich aktorów, takich jak: Iga Cembrzyńska (Emina, księżniczka mauretańska), Franciszek Pieczka (opętany Paszeko), Barbara Krafftówna (Camilla de Tormez), Pola Raksa (Inezilia), Adam Pawlikowski (don Pedro Velasquez), Beata Tyszkiewicz (donna Rebeka Uzeda), Leon Niemczyk (Don Avadoro), Bogumił Kobiela (Senor Toledo), Zdzisław Maklakiewicz (don Roque Busqueros) czy Elżbieta Czyżewska (Frasquetta Salero).
Warstwa wizualna
Tym jednak, co stanowiło o absolutnej wyjątkowości filmu, jest jego strona wizualna.
- Myśmy postanowili zrobić ten film w sposób niezwykle werystyczny – wspominał w audycji Polskiego Radia scenograf filmu Jerzy Skarżyński. - Ale jak zrobić werystyczny film, który dzieje się gdzieś w Sierra Nevadzie, której żaden z nas nigdy nie widział? Odbyliśmy całą wędrówkę od Krakowa przez Olkusz, pod Częstochowę i jeszcze dalej i zdecydowaliśmy że pod Częstochową jest taka jedna wioska bez anten, ale za to są tam lasy, jakieś pokrętne skały, jest wspaniały zamek i tam to wszystko stworzyliśmy – wspominał Skarżyński.
Rekonstrukcja niesamowitego świata XVIII-wiecznej Hiszpanii okazała się tak wiarygodna, że kiedy film zdobył nagrodę FIPRESCI w San Sebastian jeden z krytyków hiszpańskich miał opublikować w prasie zażalenie do Ministra Kultury Hiszpanii, że ten nie poinformował opinii publicznej o realizacji na Półwyspie Iberyjskim zdjęć do filmu Hasa!
Jerzy Skarżyński wspominał, że razem z reżyserem inspirowali się trochę rysunkami Salvadora Dali, ale przede wszystkim opierali się na własnej wyobraźni. Wojciech Jerzy Has w audycji Polskiego Radia wskazywał na jeszcze jeden element, który sprawił, że Hiszpanię udało się wykreować w Polsce.
- Gdybyśmy nakręcili ten film na dostępnej wówczas okropnej taśmie enerdowskiej ORWO w kolorze, to to zestawienie kolorów byłoby nie do przyjęcia. Ponieważ jednak kręciliśmy w czerni i bieli, to wszystko się udało. Do dziś patrzę na ten obraz i wszystko jest w porządku – wspominał w latach 90. Wojciech Jerzy Has.
Grono wybitnych osobowości współtworzących "Rękopis znaleziony w Saragossie" dopełnił kompozytor Krzysztof Penderecki.
- Byłem zafascynowany tą książką. Muszę powiedzieć, że się bardzo dobrze bawiłem, pisząc tę muzykę. Has bardzo dobrze słyszał i czuł muzykę. A poza tym zostawiał zupełnie wolną rękę. Tam jest taki fragment prawie żywcem wzięty z Beethovena. Po prostu napisałem muzykę z tego okresu – wspominał Penderecki w audycji Polskiego Radia.
Filmoznawca Marek Hendrykowski po latach w ten sposób komentował w Polskim Radiu walory "Rękopisu znalezionego w Saragossie": - Ten film był czystej próby dziełem sztuki filmowej zrealizowanym w nieprzychylnych zdawałoby się warunkach. To film, który znakomicie opiera się działaniu czasu i do dziś jest to film kultowy dla bardzo wielu widzów. Od kilkudziesięciu lat "Rękopis…" chodzi nieprzerwanie w którymś z kin Paryża.
az