Przypuszcza się, że na liście białoruskiej może znajdować się 3870 nazwisk osób rozstrzelanych przez NKWD w Mińsku na Białorusi w konsekwencji zbrodni katyńskiej. Skąd tak szczegółowe szacunki? Otóż historycy dysponują notatką Aleksandra Szelepina, przewodniczącego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR z 1959 roku, w której zawarta jest informacja, że rozstrzelano m.in. 7305 osób przebywających w więzieniach Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy.
Na podstawie tzw. Ukraińskiej Listy Katyńskiej wiadomo, że na Ukrainie rozstrzelano 3435 z nich. Resztę prawdopodobnie zawiera właśnie Białoruska Lista Katyńska. Problem polega na tym, że mimo 83 lat, które minęły od tamtego czasu, wciąż nie udało się jej odnaleźć. Historycy są jednak pewni, że taka lista powstała i prawdopodobnie przynajmniej jeden jej egzemplarz zachował się do dziś.
Niemal niemożliwe, by listy nie było
57:19 Białoruska Lista Katyńska -prof. J. Odziemkowski i A. Dzienkiewicz, aud. Hanny Marii Gizy z cyklu "Sezon na Dwójkę" (PR, 2012-07-05).mp3 O Białoruskiej Liście Katyńskiej w audycji Hanny Marii Gizy z cyklu "Sezon na Dwójkę" opowiadają prof. Janusz Odziemkowski i Anna Dzienkiewicz (PR, 2012-07-05)
11:06 Z Prof. A. Paczkowskim rozmawia P. Szubartowicz, aud. "Popołudnie z Jedynką (PR, 21.06.2012).mp3 Z prof. Andrzejem Paczkowskim na temat Białoruskiej Listy Katyńskiej rozmawia Przemysław Szubartowicz w audycji z cyklu "Popołudnie z Jedynką" (PR, 21.06.2012)
- Zbrodniarze stalinowscy bardzo dokładnie ewidencjonowali swoje ofiary. (...) Mamy więc tzw. Ukraińską Listę Katyńską. Jest też prawdopodobnie, choć całkowitej pewności co do tego nie mamy, Lista Białoruska, która obejmuje nazwiska tych Polaków, którzy zostali skierowani na Białoruś na egzekucję – mówił w radiowej Dwójce w 2012 roku prof. Janusz Odziemkowski, historyk z Instytutu Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Zdaniem prof. Odziemkowskiego niemal nie zdarza się, by dokumenty sporządzone w XX wieku ulegały całkowitemu zniszczeniu.
- Uważamy, że jest to niemożliwe, żeby zostały zniszczone wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni – dodawała w radiowej Dwójce Anna Dzienkiewicz, szefowa Indeksu Represjonowanych w Ośrodku Karta. - Zachowało się dużo dokumentacji różnego typu, różnego rodzaju na Ukrainie. Trudno uwierzyć, że na Białorusi wszystko z powodu działań wojennych zostało zniszczone, spalone – przekonywała.
O tzw. Białoruskiej Liście Katyńskiej głośno zrobiło się 10 lat temu, gdy ogłoszono, że prof. Natalia Lebiediewa z Rosyjskiej Akademii Nauk znalazła ją w Rosyjskim Wojskowym Archiwum Państwowym w Moskwie. Niestety, szybko okazało się, że jest to dokument już znany w Polsce. To "Księgi ewidencji osób odkonwojowanych w latach 1939-1940 przez konwoje specjalne 15. brygady wojsk konwojowych NKWD ZSRR (stacjonującej w Białoruskiej SRR)".
Poszukiwane groby
Do dziś nie są też znane wszystkie miejsca pochówku osób zabitych na terenie Białorusi. Jak twierdzi prof. Odziemkowski, wiadomo, że niektórzy z nich zostali pochowani w Kuropatach, inni być może na terenie obecnego portu lotniczego w Mińsku. Historycy są przekonani, że takich miejsc jest o wiele więcej.
O poszukiwaniach grobów ofiar zbrodni katyńskiej mówił w 2019 roku w wywiadzie dla portalu PolskieRadio24.pl dr Maciej Wyrwa, autor publikacji "Nieodnalezione ofiary Katynia? Lista osób zaginionych na obszarze północno-wschodnich województw II RP od 17 września 1939 do czerwca 1940":
- Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić jednak moim zdaniem, że jednym z miejsc są Kuropaty. Podczas prowadzonych tam badań odnaleziono m.in. odzież polskiej produkcji, medaliki z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej. Odnaleziono tam również grzebień z napisem w języku polskim - z jednej strony: "Ciężkie chwile więźnia. Mińsk 25 04.1940. Myśl o was doprowadza mnie do szaleństwa", a z drugiej: "26 IV Rozpłakałem się - ciężki dzień".
Dr Wyrwa zaznaczył jednak, że dopiero przeprowadzenie rzetelnych ekshumacji i badań z pewnością pomoże ostatecznie ustalić miejsce pogrzebania i ukrycia ciał nieodnalezionych ofiar zbrodni katyńskiej na Białorusi.
Czytaj więcej:
"Na Białorusi może być piąty, szósty czy siódmy cmentarz katyński"
Rodziny czekają na listę
Tzw. Białoruska Lista Katyńska, która przybliżyłaby historyków do poznania prawdy o tym rozdziale zbrodni katyńskiej, może znajdować się zarówno w archiwach rosyjskich, jak i białoruskich. Niestety, oba kraje twierdzą, że nie posiadają jej. O ich motywach opowiadał w 2012 roku w radiowej Jedynce prof. Andrzej Paczkowski:
- Białoruś jest jednym z tych obszarów postsowieckich, na których rozliczeń ze zbrodniami sowieckimi od strony instytucji państwa właściwie nie prowadzi się w ogóle. (...) Być może jest tak, że ta lista jest gdzieś na Białorusi, ale Białoruś nie chce być w to zamieszana. Bo wychodzi z założenia, w pewnym sensie słusznego, że to była zbrodnia sowiecka, a nie ich.
Prof. Paczkowski przekonywał też, że sama lista nie jest historykom niezbędna do zbadania mechanizmów zbrodni. Te potrafią oni odtworzyć na podstawie dokumentów, które już są im znane dotyczących zbrodni w innych miejscach. Lista jest ważna szczególnie dla rodzin tych osób, po których ślad zaginął właśnie na terenie Białorusi i których los - choć z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy domyślać się, że zginęli - nadal pozostaje nieznany.
Wiosną 1940 roku na mocy decyzji najwyższych władz ZSRR funkcjonariusze NKWD rozstrzelali ok. 22 tys. obywateli Polski. Niemal połowa ofiar to oficerowie Wojska Polskiego oraz Policji Państwowej. Dla jeńców więzionych wcześniej w obozie w Kozielsku, miejscem zbrodni stał się Katyń, dla jeńców obozu w Starobielsku – Charków, jeńców z obozu w Ostaszkowie zamordowano w Miednoje. Niemal 3,5 tys. więźniów z Zachodniej Ukrainy straciło życie w Kijowie, zaś ok. 3870 z terenu Zachodniej Białorusi – w Mińsku.
Kliknij w obrazek, wejdź na strony serwisu specjalnego i dowiedz się więcej o zbrodni katyńskiej:
bmich/im