Logo Polskiego Radia
Kulturysta - Maja Kleszcz
Czerwiec 08 2012
Maja Kleszcz
BIO

Gdzie się obecnie znajdujesz?

 

W Warszawie, na zielonym szczęśliwym Żoliborzu.

Jak wyglądasz?


Trudno powiedzieć, bo nie mam zdolności patrzenia na siebie obiektywnie, z zewnątrz. Na pewno jestem trochę potargana jak zwykle i wcale a wcale nie umalowana.

Co czytasz?


Poczytuję w wolnych chwilach skrawki „Kalevali”, wracając do fascynacji lat dziecinnych.  

Czego słuchasz?


Przekopuję się godzinami przez youtube w poszukiwania wyjątkowych koncertowych, wykonań utworów Ravela, Rachmaninova, pochłaniam Mozarta w wykonaniu Horovitza, zbyt rzadko słuchaną Bacewicz.

Co pochłania najwięcej Twojego czasu?


Gry i zabawy dziecięce z moimi dziećmi, krzątanie się po domu oraz nieustanne myślenie o muzyce.

Skąd w Twoim życiu sztuka?


Nie wiem. Przyszła do mnie, zapukała kiedyś, wpuściłam ją naiwnie, zamieniłyśmy parę zdań i już została na stałe.

Czy od razu wiedziałaś,że chcesz robić to co robisz?


Nic nie wiedziałam. Chodziłam do szkoły muzycznej i byłam tam średnio utalentowaną uczennicą. Wolałam myśleć o kosmosie. To co zaczęłam robić mając lat czternaście było poddane jedynie zwierzęcej intuicji i nie-premedytowaniu. Do tej pory, mimo że moja muzyka radykalnie się zmienia, rzucam się w wir doświadczeń muzycznych zupełnie instynktownie, nie wiedząc co robię, bo to silniejsze ode mnie.

Czy innym łatwo zrozumieć to co chcesz im przekazać?


Na pewno nie jest nigdy łatwo. Ale widzę, że z czasem znajduję dużo więcej zrozumienia niż kiedykolwiek bym się spodziewała. To daje dużo satysfakcji. Trzeba coś zasiać, aby mogło w odpowiedniej chwili wzejść i wtedy dopiero zbierać plon, gdy dojrzeje – również w umysłach słuchaczy.

Jakie wyzwania wiążą się z Twoją pracą?


Najtrudniejszym dla mnie jest odrywanie się od niej, codzienne przeplatanie się świata muzycznego i świata realnego, rezygnowanie z obsesyjnego zajmowania się nią na czas wypełniania domowych obowiązków.

Czy jest ktoś kogo nazywasz wzorem, mistrzem, lub coś co można nazwać punktem odniesienia?

Mam taki swój intymny zbiór doświadczeń z twórczością innych artystów, ale nie jest to panteon konkretnych sław. To patchworkowa układanka skrajnie różnych skrawków, nagłych intensywnych przeżyć. Gdzieś jest obsesja Elvisa Presleya, Jordi Savall, Penderecki, Horovitz, a potem znowu Hendrix, Tom Waits, Burning Spear. Dziś głównie odnoszę się do kosmologii sztuk wizualnych, malarstwa, rzeźby.
 
Z czego jesteś najbardziej dumna?


Chyba nie posiadam takiego kryterium jak „duma”. Dużo satysfakcji sprawia mi to, że kiedy spojrzę wstecz i posłucham tego, co robiłam rok i 10 lat temu to ciekawi mnie to i nie wstydzę się tych wytworów.

Czy wracasz do swoich początków i rozumiesz własne, dawne, wybory?


Czasem tak. Oglądam się za siebie. Zwłaszcza, że na początku poruszałam się w muzyce „po omacku”, bo pracowałam zawsze na bardzo świeżej materii, terra incognita i dziś dopiero widzę jak fajna i ciekawa to była droga. Choć może często niewdzięczna, samotnicza i wyboista. Dziś staram się zachować na stałe to poczucie, że codziennie odkrywam Nowy Ląd.

Czy wsłuchujesz się w opinie innych o Twojej pracy?


Wsłuchuję się, owszem, bo mówią ciekawe rzeczy o tym, czy w ogóle to, co robię jest potrzebne i jaką pełni rolę. Ale nie wprowadzam ich w życie. Nie koryguję i nie schodzę ze szlaku.

Czy zdarzylo Ci się mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?


Było zapewne dużo takich momentów. Codziennie zdarzają się takie fascynujące zderzenia. Szukam ich. Ostatnio ogromne wrażenie robią na mnie unikalnie wyraziste prace Moniki Sosnowskiej i silnie oddziałują na moją wyobraźnię.

Czy  w sztuce magia i  rzemiosło wykluczają się?


Dobre pytanie. Staram się zawsze pamiętać, iż muzyka mimo, że wymaga warsztatowego opanowania i technicznych środków to jest magicznym rzemiosłem. Dla mnie to trochę taka alchemia.

Czy sztuka może żyć w internecie?


Żyje i to jest dla mnie realne istnienie. Nie chadzam praktycznie na koncerty i wystawy, a dzięki internetowi odkrywam wielu artystów z różnych dziedzin, o których nic bym nie wiedziała. Przestrzeń wirtualna sprzyja także skupieniu i możliwości gromadzenia wielu różnorodnych doświadczeń, porównywaniu wytworów z całego świata w dowolnej chwili naszego życia. Sztuka zyskuje w internecie nowy, intymny wymiar.

Czy można żyć bez sztuki?


Nie wiem. Ja pewnie bym zwiędła jak bez wody lub powietrza, ale biorę pod uwagę, że inni nie muszą tak tego postrzegać. Jednak chyba w każdym życiu, gdzieś pojawia się choć okruch sztuki i jest to zazwyczaj „uderzenie pioruna”.

 

odpytywała (przez internet) Agnieszka Szydłowska (Trójka)

* Apropos internetu. Tutaj Maja śpiewa "Rebekę" podczas Gali 31 Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (zdobyła na Przeglądzie wyróżnienie). TU incarNations w sieci. 15 maja ukazała się druga płyta projektu zatytułowana "Odeon". Kolejny etap poszukiwań artystów, którego wspólnym mianownikiem ( z etapami poprzednimi) są piękne piosenki! Majak Kleszcz będzie gościem Radiowego Domu Kultury w Trójce w sobotę 9 czerwca!