Logo Polskiego Radia
Kulturysta - Filip Zawada
Marzec 05 2011
Filip Zawada sztukmistrz
BIO

Gdzie się obecnie znajdujesz?


Siedzę w domu, z którego mam widok na Szpital Psychiatryczny, więzienie i Oddział Leczenia Odwykowego. Wszystko to widać z okna w kuchni. Z okna w pokoju widać blok, a z okna w łazience nic nie widać, bo nie ma w niej okna.

 

Jak wyglądasz?

 

Kiedyś mi się wydawało, że jestem podobny do Toma Cruise'a, ale żona zweryfikowała moje poglądy, więc teraz sam nie wiem jak wyglądam.

 

Co czytasz?

 

Jak byłem mały czytałem Tytusa Romka i Atomka. W szkole podstawowej musiałem się zmuszać do czytania i nawet "Janko muzykant" był dla mnie opasłym tomem, przez który ciężko mi było przebrnąć. W szkole średniej zacząłem czytać trzy miesiące przed końcem czwartej klasy, bo dowiedziałem się, że ciężko jest zdać maturę bez znajomości ani jednej lektury. Na studiach chodziłem codziennie do czytelni, ale tak się często zdarzało, że trafiałem na wietrzenie sali i zwykle po pół godzinie czekania moja ochota na zgłębianie wiedzy mi przechodziła. Po skończeniu edukacji zacząłem jeździć pociągiem i żeby się nie nudzić przeczytałem wszystkie lektury ze szkoły podstawowej, średniej (poza Nad Niemnem) i studiów. Teraz czytam Tytusa Romka i Atomka.

 

Czego słuchasz?

 

Kiedy uda mi się nie zasnąć usypiając syna to Glenna Goulda, Światosława Richtera, Piotra Anderszewskiego, a kiedy go usypiam to słucham piosenek z Akademii Pana Kleksa, Cztery zielone słonie, Pora na Telesfora, Przygody Piotrusia Pana, kołysanki z płyty Śnij maleńki śnij i Pchłę Szachrajkę. To zadziwiające, ale jak byłem mały to słuchałem tego samego co mój syn. Wydaje się, że przez ponad trzydzieści parę lat nikt nie napisał nowych piosenek i nowych bajek.

 

Co pochłania najwięcej Twojego czasu?


Jeżeli popatrzę na dobę to chyba dosyć sporo czasu zajmuje mi spanie bo przynajmniej jedną czwartą całego dnia. Na drugim miejscu jest myślenie, które -niestety bardzo często tak się zdarza - towarzyszy mi przez całą resztę dnia. Żeby się go pozbyć staram się medytować albo oglądam skoki narciarskie, albo mecze. Najlepiej czuję się podczas Mundialu w piłce nożnej i gdyby ktoś mnie zapytał gdzie chciałbym pojechać na wakacje to odpowiedziałbym, że na Mistrzostwa Świata.

 

Skąd w Twoim życiu sztuka?

 

Jeden dziadek grał na saksofonie na weselach. Drugi robił zdjęcia, a trzeci nauczył mnie pisać. Myślę, że to mogło mieć jakieś znaczenie w mojej życiowej edukacji. Kiedy byłem już młodym chłopakiem (mam tu na myśli wiek, w którym bez rodziców można jeździć autobusem) chciałem się zapisać do szkoły muzycznej, żeby nauczyć się grać na trąbce. Lekarz jednak stwierdził, że mam za słabe płuca, a na inne instrumenty nie było miejsca. W szkole średniej nauczyciel od polskiego powiedział, że da mi tróję pod warunkiem, że niczego w życiu nie napiszę. Fotografią nie mogłem się zajmować bo miałem uczulenie na chemikalia. Kiedy przeżyłem wszystkie porażki wiedziałem, że już nic mnie nie zabije. Nauczyłem się grać na basie, zacząłem pisać lewą ręką i okazało się, że życie ze swędzącym uczuleniem jest do zniesienia.


Czy od razu wiedziałeś, że chcesz robić to co robisz?

 

Nie mam pojęcia bo przyszło mi to jakoś naturalnie. Moja mama chciała, żebym był masażystą; mój tata namawiał mnie żebym został kucharzem na statku. Ja, kiedy byłem mały, chciałem być śmieciarzem i jeździć na wystającym stopniu z tyłu śmieciarki. Być może kiedy złoży się te wszystkie marzenia do kupy to okaże się, że najlepszym wyjściem jest zostać sztukmistrzem.


Czy innym łatwo zrozumieć to co chcesz im przekazać?

 

Myślę, że wszystkim jest łatwo zrozumieć ponieważ nikomu nie chcę nic przekazać. Każdy może sobie zabrać to co uważa za istotne.


Jakie wyzwania wiążą się z Twoją pracą?

 

Nie mam pojęcia. I jak się nad tym zastanawiam to chyba dobrze, bo niczego się nie boję dzięki temu, że nie wiem co mnie może czekać. Jadąc do dżungli może nie warto wiedzieć jakie żyją tam węże bo przynajmniej ma się bez stresową podróż, a jeżeli jakiś cię ukąsi to nie ma znaczenia czy go znałeś czy nie. Oczywiście gdybyś wiedział wcześniej, że to jadowita bestia mógłbyś próbować uciekać, albo jakoś temu zaradzić tylko wtedy nie wiedziałbyś jak się czuje człowiek po ukąszeniu. Kiedy ma się wybór zawsze się coś traci. Być może to jest największe wyzwanie?


Czy jest ktoś kogo nazywasz wzorem, mistrzem, lub coś co można nazwać punktem odniesienia?

 

Najwięcej czerpię z relacji z ludźmi. Gdyby ktoś mnie zapytał co bym zabrał na bezludną wyspę to odpowiedziałbym, że ludzi. Pewnie wśród nich znalazłby się prof. Leszek Kołakowski, ale również mój największy wróg, bo dzięki niemu mógłbym nadal sporo dowiadywać się o sobie.

 

Z czego jesteś najbardziej dumny?


Z syna.

 

Czy wracasz do swoich początków i rozumiesz własne, dawne, wybory?

 

Nie rozumiem i nie chcę rozumieć. To co się wydarzyło zupełnie mnie nie interesuje. Staram się myśleć o tym momencie, w którym aktualnie jestem. Nie wybiegam też myślami do przodu bo planowanie zakłada jakiś cel do którego trzeba zmierzać. Mnie wyznaczanie takich granic, które trzeba pokonać, albo do nich dobrnąć stresuje więc staram się o nich nie myśleć.

 

Czy wsłuchujesz się w opinie innych o Twojej pracy?

 

Czasami tak, a czasami nie jednak nie potrafię wyjaśnić z jakiego powodu tak działam. Myślę, że to naturalna segregacja tego co mi się wydaje w danym momencie ważne.


Czy zdarzyło Ci się mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?

 

Wymienię pięć pierwszych, które przychodzą mi do głowy:

obrazy Francisa Bacona
obrazy Marka Rothki
wystawa Richarda Avedona
płyta Revolver The Beatles
Wariacje Goldbergowskie Bacha
zdjęcia Nan Goldin

Jest ich znacznie więcej. Sztuka robi na mnie wrażenie. Im jestem starszy coraz mniej rzeczy mnie zachwyca, ale dzięki temu mogę zająć się sobą i nie zazdrościć nikomu :).

 

Czy w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się?

 

Dla mnie to jest jedno i to samo.

 

Czy sztuka może żyć w internecie?

 

W tej sytuacji nie ma już wyjścia. Chociaż ja za taką nie przepadam i jak się teraz nad tym zastanawiam to chyba żadne dzieło z wirtualnej przestrzeni nie zrobiło na mnie większego wrażenia.

 

Czy można żyć bez sztuki?

 

Tak, ale po co?

 

polecam strony:

tu Filip fotograf

 

tu Filip muzyk

 

tu Filip pracuje

 

tu Filip jako pisarz. 

"Psy pociagowe" to prozatorski debiut Filipa Zawady [wcześniej opublikował trzy tomiki poezji]. W czasach, w których grał w zespole Pustki co tydzień pokonywał 700 kilometrów na trasie Wrocław -Warszawa. Przez trzy i pół roku...W tej prozie wygrywa jednak poezja, polecam!

 

Odpytywała (przez internet) Agnieszka Szydłowska (Trójka)