Gdzie się obecnie znajdujesz?
Siedzę przy oknie w moim mieszkaniu w bloku w Katowicach na XI piętrze. Mam widok na domy, widok na gwiazdy i widok na przyszłość. Jest dość późno i moje chłopaki śpią a ja piszę. To dość typowa sytuacja.
Jak wyglądasz?
Podobno młodziej niż wskazuje na to wiek;) A teraz niezbyt reprezentacyjnie...białe klapki japonki, niebieskie spodnie, niebieska koszula, krótkie włosy – wygodnie i na szybko. Tak ostatnio cały czas. Przemęczona raczej. U mnie co w środku to na zewnątrz.
Co czytasz?
Od pewnego czasu więcej piszę niż czytam. Ale jak mam moment np. w pociągu to "Dzienniki rowerowe" Davida Byrna. Polecam! To jedyny człowiek, na którego koncercie potrafię posikać się z radości i wrzeszczeć jak prawdziwa rasowa fanka: DAVID, I LOVE YOU! Jestem zupełnie nieobiektywna jeżeli o niego chodzi. Na szczęście On się stara i wstydu nie ma. Tak więc i punkt widzenia z siodełka także bardzo mi odpowiada. Filozofia prostego życia filtrowanego przez własną wrażliwość. Rozumiem w 100%.
A przed dziennikami były listy Osieckiej i Przybory. Życie w pełnej krasie. Niby banał, ale MIŁOŚĆ jednak. No i Haiku zawsze pod ręką.
Czego słuchasz?
Ostatnio znów Marca Almonda „Variete”, Serge Gainsbourg’a „ Le Bon Vivant” i starej wersji bajki Pinokio z Bończakiem w roli głównej na zmianę z Piotrusiem Panem, bo mój 20 miesięczny synek loopuje te dwie płyty bez ustanku. Orkiestry generalnie! W różnych odsłonach i Lecha Janerkę odświeżam po raz setny. Tekst się dla mnie liczy. Lubię też niczego nie słuchać. Dla odświeżenia.
Co pochłania najwięcej Twojego czasu?
Po pierwsze Ludzie. Bardzo lubię ludzi. Jako gatunek poprostu. Interesują mnie. Przede wszystkim to co czują i jak się czują. O czym myślą. Jaki mają plan. Jak się zmieniają. Jak nad soba pracują. Uwielbiam współpracować. Kontakt. Dopiero wtedy poznaję siebie. A po drugie Praca. W różnych odsłonach, przejawach. Uczę, prowadzę warsztaty, organizuję, koncertuję, śpiewam, gram, wymyślam, myślę, myślę, biegnę...
Skąd w Twoim życiu sztuka?
Kiedy miałam może 5 lat, mój brat - Wojciech Kucharczyk/The Complainer, zbudował mi cyrk, wielki na połowę naszego wspólnego pokoju. Mieliśmy gumowe chłopki z bajek i one tam występowały i były widownią. Lepił z plasteliny światy, kosmosy i bazy. Pamiętam też staw z lusterka, po którym pływały łabędzie i lilie wodne. I wielkie delfinarium w wannie. I półkę, która wybuchła. Totem tajemnego IRZYKA w ogródku i budowle z klocków Lego. Dopiero potem pojawiła się muzyka. To od Wojtka się zaczęło.
Czy od razu wiedziałaś,że chcesz robić to co robisz?
W moim przypadku to nie jest do końca wybór. To rodzaj determinacji. I jednocześnie norma. Nie wiem jak jest inaczej. To naturalne. I nie wiem czy to jest sztuka. To moje życie po prostu. Szukam cały czas. Nie wiem dokładnie jak nazwać to co robię. Robię i tyle.
Czy innym łatwo zrozumieć to co chcesz im przekazać?
Coraz częściej okazuje się że tak. Być może sam komunikat nie jest dostatecznie jasny. Lubię mgłę. Ale emocje, które go niosą są zawsze szczere. W innym przypadku nie miałoby to sensu. Muzyka jest dla mnie kanałem komunikacyjnym. Gdybym nie grała, nie śpiewała to może bym pisała albo rysowała. Tak czy siak chcę coś powiedzieć. Chcę powiedzieć, że jest pięknie choć czasem jest ciężko. Że sami tworzymy przestrzeń wokół siebie. Że to wszystko co nam się przydarza to PEŁNIA. Że jesteśmy niebywale cenni i wyjątkowi. Ważni.
Jakie wyzwania wiążą się z Twoją pracą?
Jako nauczyciel – odpowiedzialność. Za to w co wierzę, co mówię, co robię i jak to robię. Budzenie tego co w uczniu drzemie. Jako Asia stojąca na scenie właściwie tak samo. I jeszcze przekraczanie swoich słabości, swoich granic.
Niekończący się optymizm i pewność że to wszystko ma sens. Czasem mocno ukryty.
Czy jest ktoś kogo nazywasz wzorem, mistrzem, lub coś co można nazwać punktem odniesienia?
Wszystko co najlepsze ukryte jest w nas samych. Nie jestem w nikogo zapatrzona, nikogo nie staram się naśladować. Staram się wsłuchiwać w siebie. Nazywam samą siebie ignorantem, bo nie jestem bardzo na bieżąco ze światem. Nawet staram się bronić przed wieloma jego przejawami. Nie śledzę, nie sprawdzam, nie przeczesuję przepastnego internetu. Raczej doznaję. Lubię to co dla mnie dobre. Punktem odniesienia bardziej symbolicznie może być dla mnie morze bo jest silne i spokojne i stałe chociaż wciąż się zmienia. Drzewo- bo ma korzenie ale może kwitnąć, potem gubić liście i tak dalej a nadal pozostaje drzewem. Równowaga i harmonia, której mi brakuje. Której wiecznie poszukuję.
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Że mimo latania w chmurach, ciągle udaje mi się zachować uziemienie. Pomagają mi w tym moi synkowie i mąż. Realność. Dom. Dentysta. W-F. Marchewki. Potrzeby. Wakacje. Pieluchy. To nie szara codzienność to rytuały. Myślę, że jestem normalna.
Czy wracasz do swoich początków i rozumiesz własne, dawne, wybory?
Zdarza się. Przy okazji takich pytań. Widzę też bardzo wyraźnie, że o wielu rzeczach nie zdecydowałam sama ale i to było dobre. Dzięki tysiącom elementów jestem teraz w tym właśnie miejscu i czuję się szczęśliwa. Trzeba pozwolić rzeczom płynąć.
Czy wsłuchujesz się w opinie innych o Twojej pracy?
Tak. Staram się wyciągać wnioski, rozwijać się albo zwijać. Lepsze jest wrogiem dobrego.
Pracuję z ludźmi i dla ludzi, więc ich opinie są dla mnie drogowskazami. Choć to nie znaczy, że zawsze się z nimi zgadzam, zwykle muszę złamać schemat i zadziałać na przekór, żeby pokazać, że są inne wyjścia i inne drogi. Czasami muszę pokazać to samej sobie. I to jest najtrudniejsze.
Czy zdarzylo Ci się mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?
O nie raz! Jako nastolatka po filmie Greenewaya przez jedną noc straciłam całą masę włosów. To było "Dzieciątko z Macon". Już nie pamiętam czemu aż tak silnie zareagowałam. Chyba nie byłam wtedy jeszcze przygotowana na tak silne obrazy. Moja psychika nie poradziła sobie z tym i wyrzuciła sprawę ciałem. Podobnie było z Bergmanem i "Jajem węża". Od zawsze też poruszały i niepokoiły mnie karły. Więc, Fellini, Lynch, Par Lagerkvist. Książki Borisa Viana i Marqueza. Ben Okri o dzieciach Abiku i postać Oskara z Blaszanego bębenka. Poezja także, zwłasza anglojęzyczni pisarze T.C.Eliot, E.Lear, R.Frost, L. Carroll. Bardzo też lubię Shakespeare’a, zwłaszcza "Burzę" i sonety. Koncert Davida Byrna w Kongresowej. Teatr DEREVO dawno temu i Porywacze Ciał. Czasami sny. Rozmowy z ludźmi i ich historie – ostatnio znajomy lekarz podróżnik opowiedział mi o kobiecie której szaman zabrał cień. Poruszają mnie też niektóre prace plastyczne mojego starszego syna, bo dają mi możliwość spojrzenia jego oczami na świat i mini wglądu w jego duszę. Mogłabym pisac i pisać...
Czy w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się?
Nie. Wierzę w realizm magiczny. Cała moja pierwsza solowa płyta "Wszystko mam! Tylko gdzie?" opowiada o tym. Wierzę też w proporcje. Rzemiosło może być sposobem na objawianie magii. Jak w filmie "Prestiż". Niebezpieczny jest moment, kiedy rzemiosło staje sie celem. To nie ma sensu. Ze szkoły muzycznej pamiętam tylko dwie zasady: szybko i równo. Uciekłam przed tym i nadal biegnę. Jak najdalej. Pracując nad nową płytą "Wybiegły!" starałam się zderzyć światy. I to nie jest łatwe ale jest możliwe. Nie jestem świetną wokalistką ani instrumentalistką, a jednak potrafię czarować i stwarzać swój świat. Albo raczej zapraszać do niego.
Czy sztuka może żyć w internecie?
Sztuka nie ma swojego miejsca. Będzie wszędzie tam, gdzie ją ktoś dostrzeże. Trzeba by tu definiować. Tylko po co. Wzruszenie bywa nie raz wystarczającym dziełem.
Czy można żyć bez sztuki?
Można tylko tak myśleć. Każdy wkońcu lubi sobie postawić wazon z kwiatami na stole i usiąść na wygodnym krześle.
odpytywała (przez internet) Agnieszka Szydłowska (Trójka)
Joanna Bronisławska jest kuratorem sceny dziecięcej EUgeniusz, która odbędzie się 1.07.2011 w Warszawie z okazji inauguracji przewodnictwa Polski w Radzie UE.
Na tę okazję nagrała specjalną płytę „WYBIEGŁY!” z towarzyszeniem 40 osobowej orkiestry instr.dętych do tekstów własnych i Lecha Janerki. Jako ASI MINA wystąpi na festiwalu Opene'er 2011.